wtorek, 7 kwietnia 2015

Ładne rzeczy

Nie wiem, czy kogoś to zainteresuje, ale sfotografowałam to, na co na co dzień patrzę, przekładam, układam, sprzątam.... Wiem, że panuje moda na pastelowy minimalizm, ale co tam moda :). Na pierwszy rzut oka wydaje się, ze to dużo przedmiotów, dużo par oczu patrzy zewsząd. Nie wiem, czy to zabawki dla mojego dziecka, czy bardziej jednak dla mnie... Popatrzcie sami:


Od góry: lala Zuzia z kołyską - z mojego dzieciństwa; wańka wstańka, tumble doll, czy nevalyashka; kołyska dla lalek kupiona za bezcen na starociach; lis Donny Wilson dla Mamas & Papas; Ingrid - lala ze Szwecji; mama i tata - wytatuowane lale zrobione przeze mnie, tulone do snu przez Teklę; kocyk Ingeli P. Arrhenius dla KappAhl, torba Donny Wilson dla John Lewis, patchworki uszyte przeze mnie - wielofunkcyjne; słoń z Tigera, butki skórzane Tombut - najlepsze; konik Dalarna kupiony w lumpeksie, przemalowany wg potrzeb; drewniane zabawki, układanki; buty Tombut lokalnej sopockiej firmy; jamnik Brio - klasyk; golaski Sonny Angels wygrałam kiedyś w konkursie Ładnebebe; sowa do samodzielnego uszycia kupiona w Tate Modern; lis z Sopotello, misiu kupiony wieki temu w kiosku w Sopocie za 8zł; Matrioszki, laleczki Kokeshi i książki dla dzieci - zbieram od daaaawna, musiałam zabrać do Glasgow choć nie były to "rzeczy pierwszej potrzeby", o książkach będzie w osobnych postach, które już niedługo; talerze Ingeli P. Arrhenius dla OMM Design; miseczka z zajączkiem z mojego dzieciństwa, kiedy "made in China" to było coś; talerze Donny Wilson, solniczka i pieprzniczka i młynek do pieprzu z Tigera, Matrioszki - miarki kuchenne, sprawdzają się nie tylko w kuchni :)

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie, zwyczajnej mamy, imponująca kolekcja. Trafiłam na projekt książki o matrioszkach - cudna bez dwóch zdań!

    OdpowiedzUsuń